Dziś wpada dość luźny wpis, który zawiera w sobie moje własne doświadczenia oraz obserwacje dotyczące naprawdę szeroko pojętej aktywności fizycznej. Będąc jej fanką, choć obecnie to już dla mnie bardziej forma rehabilitacji, przez lata przechodziłam przez różne etapy. Zaczynając od „własnych” treningów biegowych, przez ćwiczenia z Chodakowską, jogę, pilates, treningi funkcjonalne, a na pływaniu kończąc. Kiedyś nazwałabym siebie człowiekiem ze słomianym zapałem, choć każdą z wymienionych aktywności właściwie trenowałam przez lata. Dlatego też zaczęłam analizować, co przy okazji zmiany moich upodobań zmieniało się w moim życiu. To co zaobserwowałam i co teraz jest dla mnie kluczem do sukcesu i utrzymania regularnych treningów jest coś, do czego musiałam dorosnąć. SŁUCHAJ SWOJEGO CIAŁA! Intuicyjnie kierowałam się tym hasłem i stąd wynikały owe zmiany. Teraz wiem, że były to potrzebne zmiany.
SŁUCHAJ SIEBIE
Pokażę Ci na swoim przykładzie, jak organizm sam dostosowywał sobie aktywność fizyczną, zależnie od etapu życia, w którym się znajdowałam. Będąc jeszcze w szkole podstawowej, korzystałam z każdej lekcji wychowania fizycznego na 100 %, co było też dla mnie ważne na studiach. Wtedy to dużo biegałam, ćwiczyłam różne treningi cardio i wzmacniające. Ciało dawało mi znak, że te długie godziny siedzenia w ławce trzeba jakoś kompensować. Wówczas taka aktywność bardzo mi odpowiadała. Byłam odporna na długi bezruch. Kiedy rozpoczęłam pracę zawodową, która wiązała się z ogromną ilością ruchu w ciągu 8 godzin, powoli naturalnie zaczęłam wycofywać się z tego typu aktywności. Wówczas pojawił się pilates i joga, które pozwalały zrównoważyć napięcia, które już nabyłam w czasie pracy. Dużo więcej się rozciągałam, a treningi nie wyciskały już ze mnie siódmych potów. Obecne pływam i nieco się rozciągam, kiedy czuję, że tracę gibkość. Aktywność fizyczną uzależniam także od swojego samopoczucia. Kiedy przechodziłam stresujący okres, spokojniejsze formy ruchu były dla mnie zbawienne. Oczywiście byłam dla siebie także katem, który wymagał mimo braku sił. Na szczęście dojrzałam w tym temacie 😀 .Ciało jest tak mądre, że nigdy nie przestanie mnie to zaskakiwać. Spróbuj kiedyś poczuć, czy ruch, który aktualnie wykonujesz jest faktycznie taki Twój. Czy może nie jest przez Ciebie wymuszany? Zapamiętaj pierwszą myśl, jaka towarzyszy Ci, kiedy pomyślisz o np. treningu biegowym. Ja nazwałam to na swoje potrzeby intuicyjną aktywnością fizyczną.
PROFITY
Umiarkowana aktywność fizyczna przyniesie Ci naprawdę wiele korzyści. Niby wszyscy o tym wiemy, ale gdyby ktoś kazał nam je wymienić, to już nie jest takie oczywiste. Dlatego dla przypomnienia popatrz, co możesz zyskać, ruszając się regularnie:
- poprawa siły mięśniowej, zakresów ruchu i wzmocnienie całego układu kostno-stawowego,
- korzystny wpływ na profil lipidowy oraz tolerancję glukozy,
- utrzymanie prawidłowego ciśnienia tętniczego krwi oraz prawidłowej pracy serca,
- poprawa pracy układu odpornościowego,
- zwiększenie wydzielania endorfin, a przez to zmniejszenie odczucia lęku,
- poprawa funkcji poznawczych mózgu,
- polepszenie jakości snu,
- utrzymanie prawidłowej masy ciała.
Krótko zwrócę tylko uwagę na ważną, a często pomijaną kwestię. To nie jest tak, że niezależnie od rodzaju wykonywanego ruchu, uzyskamy zawsze takie same efekty. Uważam, i to się chyba nie zmieni, że najlepsze efekty przynosi aktywność fizyczna dostosowana do całego Twojego trybu życia, możliwości zdrowotnych itp.
PRZODKOWIE
Przypominam sobie swoich dziadków. Dziadek chudy jak szczypiorek, babcia troszkę tęższa, oboje niezwykle ciężko pracowali. Zajmowanie się gospodarstwem to był niewyobrażalny ciężar. Czy w ich czasach tak szeroko mówiło się o aktywności fizycznej? Ruch towarzyszył im niezmiennie. I to z przymusu, bo nie było tak wielkich udogodnień i rozwoju technologii jak dziś. Ale czy zastanawiali się nad tym, czy aktywność fizyczna ma wpływ na ich zdrowie? Nie sądzę. Robili co do nich należy, odpoczywali kiedy mogli. Ruch był wręcz często ich przeciwnikiem. Nie mieli siłowni, klubów fitness i basenów. A jednak wciąż nas intryguje jak to możliwe, że byli tacy sprawni i nadal jeszcze są.
KORZYSTAJ Z CHWILI
Jedno przychodzi mi na myśl: korzystaj z chwili. Sama mówię to sobie codziennie. Korzystaj z każdej chwili łagodnej aktywności fizycznej. Zaparkuj dalej samochód, wejdź po schodach zamiast korzystać z windy. Jedź latem rowerem do pracy, zrób 10 przysiadów przed snem. Pokutuje w nas jeszcze poczucie wygody, które kojarzy się z tym, iż człowiek, który np. jeździ rowerem do pracy jest chyba mało zamożny. To jednak tylko stereotypy. Zdrowie jest bezcenne. I warto włożyć trochę wysiłku w to, aby je utrzymać. Więcej dodawać nie trzeba. Każdy z nas na pewno znajdzie w ciągu dnia ogromną ilość chwil, które może wykorzystać na zdrowy, niewymuszony ruch.
PORAŻKA
Szukanie rozwiązań zwykle wiąże się z porażką. Kiedyś sama nakładałam na siebie presję, że powinnam ćwiczyć tak czy inaczej, aby dojść do formy, którą prezentuje ktoś inny. Taki sposób myślenia doprowadzał mnie tylko do frustracji. Bo kiedy musiałam przerwać daną aktywność z powodu choroby, miałam do siebie jakieś dziwne pretensje. Pretensje, że znowu się nie udało. Pewnego dnia doszłam jednak do wniosku, że nawet jak nie uda się 1000 razy, to dalej będę próbować i szukać. Bo ważna jest droga, nie tylko cel. Dzięki tej zmianie obecnie nie mam problemu ze zmianą aktywności czy dostosowaniem jej do aktualnych potrzeb. Ruch stał się nawet ciekawszy, bo poznaję nowe jego formy i możliwości. Nie poddawaj się i próbuj, tylko zmiana jest stała.
Ania.
zdjęcia: pixabay