Witajcie! Leczenie ziołami jeszcze kilka lat temu było moim zdaniem trochę tematem tabu. Każdy jednak znał historie opowiadane przez babcię o leczniczych właściwościach roślin. Zastosowanie mięty, rumianku, babki lancetowatej czy geranium znane są i cenione od lat. W tym wpisie poświęcę kilka słów żywokostowi. Jeśli przeszukacie internet, znajdziecie naprawdę wiele informacji na jego temat. W sklepach zielarskich dostępnych jest sporo maści, żeli
i kremów na bazie żywokostu. Można także sporządzić je samemu (co polecam!), ale o tym później.

Żywokost- budowa i występowanie

Symphytum officinale to roślina z kategorii bylin. Dorasta maksymalnie do wysokości 1,5 m (średnio jednak do ok. 25 cm), a jej mrozoodporność sięga nawet -30 stopni Celsjusza! Uwielbia gleby żyzne i wilgotne o odczynie obojętnym, dlatego żywokost najczęściej spotkamy w okolicach zbiorników wodnych-rzek i rowów. Ma charakterystyczne, zazwyczaj fioletowe, niewielkie kwiaty i sporego rozmiaru, wydłużone liście. Okres kwitnienia trwa od maja do jesieni. To roślina dość ekspansywna, dlatego raz posadzona jest trudna do usunięcia. Rozmnaża się bowiem przez podział korzenia lub nasiona. Najczęściej jednak, korzysta się z tych dziko rosnących okazów, gdyż są naprawdę łatwo dostępne. Na pewno każdy z Was spotkał się z żywokostem podczas spacerów, leśnych wędrówek, wakacji na wsi.

Roślina dorasta nawet do 1,5 m wysokości.

Żywokost- właściwości lecznicze i zastosowanie

„Żywi kość” to chyba najprostsza odpowiedź na pytanie o zastosowanie. Roślina (a dokładniej korzeń), przyspiesza procesy regeneracji tkanki kostnej i chrzęstnej przy złamaniach, a także wspomaga leczenie skręceń, zwichnięć, siniaków, dolegliwości bólowych na tle chorób reumatycznych, zmian zwyrodnieniowych, żylaków czy stanów zapalnych korzeni nerwowych. Używana bywa także w leczeniu ran, choć w tym przypadku wykorzystywane są liście. Swoje dobroczynne właściwości zawdzięcza głównie alantoinie- pochodnej mocznika, wykazującej działanie keratolityczne oraz stymulującej podziały komórkowe. Alantoina korzystnie wpływa na wygląd skóry, powodując jej nawilżenie oraz przyspieszając odnowę naskórka. Żywokost zawiera także garbniki, polifenole, substancje śluzowe i auksyny. W ostatnich latach stosowany jest jedynie zewnętrznie, a to z powodu obecności alkaloidów pirolizydynowych, które stosowane wewnętrznie mogą działać toksycznie na komórki wątroby, układ nerwowy oraz oddechowy. W starszych publikacjach znaleźć można informacje dotyczące wpływu spożywania żywokostu, na choroby układu oddechowego oraz jelit. I tu ścierają się zdania przeciwników i zwolenników. Myślę, że nie warto ryzykować i żywokost polecam stosować wyłącznie zewnętrznie.

Żywokost ma delikatne, fioletowe kwiaty.

Żywokost w tradycji ludowej

Kosztywał, kostyfoł lub żywy gnat- tak nazywano to ziele. Korzeń żywokostu stosowano jak już wspomniałam, głównie w leczeniu stłuczeń, zwichnięć i złamań.  Liście wykorzystywano do opatrywania ran. Oczywiście przygotowywano określone specyfiki na bazie alkoholu lub smalcu. Stefania Korżawska, polonistka i znawczyni ziół, nazywała żywokost „paniczem o fiołkowych oczach”, co wskazuje na wielkość ziela w leczeniu bardzo wielu schorzeń. Z ciekawostek, w jednej z książek pani Stefani, opisana jest historia księżnej Izabeli Czartoryskiej, która stosowała przygotowany przez pannę apteczną olej żywokostowy na rozstępy poporodowe. Smarując ciało zauważyła, że jej dłonie stają się gładsze i piękniejsze. Zastosowała więc olej także na skórę twarzy, która pokryta była śladami po przebytej ospie. Według opisu, księżna odzyskała zdrową cerę. Coś musi w tym być, ponieważ szukając informacji na temat żywokostu, trafiłam na kilka kremów do twarzy z wyciągiem z korzenia, polecanych na spłycenie zmarszczek.

Preparaty z wyciągiem z korzenia żywokostu

I tu można znaleźć tak wielką ilość kremów, żeli, maści, maceratów, że nie sposób opisać wszystkich. Zacznę od tych, które sama stosowałam i zakupiłam. Jako pierwszą już wiele lat temu, stosowałam na swój kręgosłup po operacji MAŚĆ ŻYWOKOSTOWĄ FIRMY GORVITA. Znana marka, wiele osób na pewno kojarzy tę maść. Produkt dla mnie ma konsystencję przypominającą bardziej krem niż maść. Dobrze się wchłania i nie jest zbyt tłusta. Używałam jej w lecie (zamiast oleju żywokostowego) i jakiś czas jako krem do twarzy. Pamiętam, że cera nabierała ładnego kolorytu, ale myślę ze stosowałam ją zbyt krótko, żeby wypowiedzieć się w  kwestii kosmetycznej.

Maść ma delikatnie brązowy kolor.

Kolejnym produktem był OLEJ ŻYWOKOSTOWY Z GOJNIKIEM FIRMY ASTRON. Ostatnio naprawdę bardzo popularny, używany na wiele sposobów. Najczęściej o nim opowiadają pacjenci, którzy stosują olej na problemy zwyrodnieniowe. Twierdzą, że pomaga zmniejszyć dolegliwości bólowe, ale wymaga cierpliwości w stosowaniu.

Gojnik wzmacnia działanie oleju.

Przypominam sobie, że wiele lat temu na silne poparzenie słoneczne używałam żelu żywokostowego (nie pamiętam jakiej firmy). Nakładałam go na skórę w ogromnej ilości, kilka razy dziennie. I choć skóra schodziła mi kilka razy, to nie została mi ani jedna blizna, a powierzchnia poparzenia była naprawdę duża.

Przez ostatnie 10 lat najczęściej stosowałam własnej roboty produkty. Na początku był to olej według przepisu Stefanii Korżawskiej:

Trzema szklankami oleju lnianego, zalewamy 50g korzenia żywokostu (do kupienia w sklepie zielarskim). Następnie na małym ogniu podgrzewamy przez ok. 2-3 godziny. Potem odstawiamy na całą noc i kolejnego dnia przelewamy do słoika. Przetrzymujemy w chłodnym miejscu.

Olej jest bardzo dobry, ponieważ oprócz żywokostu mamy tu też olej lniany, który także działa przeciwzapalnie. Jednak po wmasowaniu wymaga wytarcia ręcznikiem, gdyż mocno brudzi ubrania. Myślę, że nie jest to taki wielki problem, ale warto wtedy poświęcić gorsze ubranie. Pani Stefania zalecała wsmarowanie oleju w kręgosłup zawsze w kierunku głowy.

Ja ten przepis troszkę zmodyfikowałam i zamiast oleju wykorzystałam zwykły biały smalec, a dokładnie dwie kostki. Postępowanie jest identyczne, tyle że kolejnego dnia trzeba znowu podgrzać smalec aby przelać go do słoików. Taki produkt nie brudzi mi ubrań i w sumie o to chodziło. Poza tym kiedyś gdzieś czytałam, że tłuszcz zwierzęcy lepiej sprawdza się w produktach stosowanych na skórę, choć szczerze mówiąc u siebie nie zauważyłam różnicy.

Smalec jest bardzo prosty w wykonaniu.

Ostatnim produktem jaki stosowałam była nalewka żywokostowa. Korzeń (50g) zalewałam wódką (nie pamiętam jaką ilością- chyba tak aby pasowało do pojemności wykorzystanego słoika) i odstawiałam na 2 tygodnie, mieszając od czasu do czasu. Nalewka jest czarna jak smoła, dlatego brudzi, ale stosowana przed smalcem lub olejem potęguje efekt leczniczy.

Moje doświadczenia

Stosowałam żywokost w celu przyspieszenia zrostu po operacji kręgosłupa. Wtedy zawsze wieczorem używałam nalewki, a następnie nakładałam olej lub smalec. Zrost był prawidłowy. Żywokost pewnie wspomógł regenerację, organizm resztę zrobił sam. Smalec wykorzystywałam na skórę i zauważyłam, że faktycznie przebarwienia bledną a cera jest wypoczęta. Tu jednak nie jestem konsekwentna w stosowaniu i muszę jeszcze poobserwować te kwestię. Mój brat na problemy ze stawem kolanowym używał żywokostu przez kilka miesięcy (ok. 2-3) i pozbył się bólu, co mnie pozytywnie zaskoczyło. Na pewno nie jest to panaceum na wszytko, ale naturalna metoda wspomagania. Warto spróbować na sobie i poobserwować. Jedno jest pewne- stosowanie wymaga cierpliwości i systematyczności.

Napiszcie jakie są wasze doświadczenia.

Trzymajcie się ciepło,

Ania

Bibliografia:

Kowalczyk E., Patyra E., Kwiatek K. Alkaloidy pirolizydynowe zagrożeniem dla zdrowia ludzi i zwierząt. Medycyna Weterynaryjna. 2015 (71), 10. s. 602-607.

Szymańska E. Alantoina- właściwości gojące i przeciwzapalne. Pediatria Medycyna Rodzinna. 8 (1). s. 73-77.

Treban M. Apteka Pana Boga. Porady i praktyka stosowania ziół leczniczych. Galeria Polskiej Książki. s.9

Kujawska M., Łuczaj Ł., Sosnowska J., Klepacki P. Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych. Słownik Adama Fischera. Polskie Towarzystwo Ludoznawcze. s. 494-495.

Korżawska S. Ziołowe ambrozje. Wyd. Corsam. Warszawa 2013. st.56-57.

nowa.mojabrama.pl/2016-03/wyj%C4%85tkowe-zio%C5%82o-%C5%BCywokost

www.mojpieknyogrod.pl/artykul/zywokost-lekarski-symphytum-officinale