Depresja. Temat w ostatnich latach dość często poruszany. Jako czytelnicy/ słuchacze jesteśmy uczulani, aby nie lekceważyć symptomów tej choroby. W związku z tym, gdybyś miał pomyśleć o jednym sformułowaniu, przychodzącym Ci jako pierwsze do głowy gdy myślisz o depresji, to co byś wskazał? Dla mnie oczywistym jest obniżenie nastroju. I myślę, że większość osób tak sobie to wyobraża. Dość sporej dawki informacji w przystępny sposób dostarczyła kampania społeczna TWARZE DEPRESJI. NIE OCENIAM. AKCEPTUJĘ. Ale dziś nie o samej depresji, bo jeśli gdziekolwiek taki problem zauważasz, zgłoś się do lekarza. Dla siebie. Poszukałam publikacji na temat korelacji pomiędzy bólem (szczególnie przewlekłym), a depresją właśnie. I choć mam styczność z „pacjentami bólowymi”, to po przeczytaniu kilku publikacji jestem w szoku, jak wielki istnieje problem. I to często nieco ukryty.
Co było pierwsze? Jajko czy kura?
Czytając prace opisujące związek pomiędzy bólem a depresją, nie znajdziemy jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście jasnym jest, że ból jest wynikiem jakiejś dysfunkcji, choroby bądź urazu. Gdy dolegliwości bólowe są silne i krótkotrwałe, to jasne, reagujesz obniżeniem nastroju, ale widzisz przysłowiowe światełko w tunelu. Dywagacje dotyczą zaś sytuacji bólu przewlekłego, długotrwałego, z którym dość często współistnieją stany lękowe czy depresyjne. Czy depresja nasila odczuwanie bólu? Czy może ból prowadzi do depresji? Jedno jest pewne: taki związek istnieje i należy mieć tego świadomość. We wszystkich przejrzanych artykułach znalazłam taki wniosek. I to jest naprawdę ważna informacja. Temat obniżenia nastroju w bólu przewlekłym nadal, mam wrażenie, nie jest zbyt powszechny. A jak wiadomo, trudno walczy się z czymś, czego nie rozumiemy. Dlatego warto te wiedzę posiadać.
Jaki masz styl przywiązania?
Sposób, w jaki radzisz sobie z trudną sytuacją jest uzależniony także od Twojej osobowości. Istnieją określone modele, opisujące wzajemne relacje pomiędzy ciałem a psychiką, w zakresie odczuwania bólu przewlekłego. Pierwszy to właśnie ten oparty na kryteriach osobowościowych i charakterologicznych. Kolejny nazywany jest bio-psycho- społecznym i ostatni, dotyczący tzw. uczenia się społecznego. Dziś dla mnie i dla Ciebie istotne jest to, jaki wpływ ma nasza osobowość i charakter na sposób, w jaki przeżywamy ból. Ważne jest także, jak sobie z bólem radzimy. Oczywiście na kształtowanie się charakteru ma wpływ dzieciństwo, wychowanie czy wszystkie inne sytuacje, które do tej pory udało się nam przejść. Jako bardzo istotny w bólu przewlekłym, określa się typ przywiązania. Mowa tu o stylu ufnym, unikowym lub lękowo- ambiwalentnym. Człowiek posiadający typ ufny przywiązania dobrze buduje relacje oraz potrafi regulować swoje emocje, przeżywając je i poddając ocenie. Osoby mające styl lękowy, stale pozostają w napięciu. Mają trudności z odczytaniem swoich emocji, raczej skupiają się na innych. W typie unikowym dochodzi do trzymania nadmiernego dystansu, co prowadzi do ciągłego kontrolowania swoich emocji czy uczuć.
Bezpieczny i ufny w bólu
Najbardziej pożądanym stylem przywiązania jest więc typ ufny (bezpieczny). To oczywiste. Każdy z nas chce mieć dobre relacje międzyludzkie, oferujące wsparcie i zaufanie. Ale czy właśnie to może Cię ochronić przed bólem? Czy osoby, który taki styl posiadają, są urodzonymi szczęściarzami? Ból trzeba leczyć. I od tego są odpowiedni specjaliści, którzy mogą Ci pomóc. Oczywiście zależnie od przyczyny. Ale ufny styl przywiązania może być dla Ciebie wielkim wsparciem, ponieważ dzięki niemu potrafisz zauważać swoje emocje i nimi sterować. To ma być pewien bufor, coś co pozwala budować zasoby zdrowia i odporność na stres. Dla przykładu: kiedy coś mnie boli, zaczynam być rozdrażniona. Wiem, że wówczas denerwują mnie drobne sprawy, a swoją frustrację mogę zacząć wylewać na osoby z mojego otoczenia, czego nie chcę. Dlatego pozwalam sobie przeżyć emocje ale stosuję oczywiście leczenie przeciwbólowe i kładę się, aby odpocząć (śpię, słucham muzyki itp.). Kiedy czuję się lepiej, wracam. Unikanie nieprzyjemnych emocji w moim odczuciu niewiele przynosi. To normalne, że gdy cierpisz, nie będziesz podskakiwać z radości. Ale można pracować nad dbaniem o relacje i o siebie. Każdy prawdopodobnie wypracuje inną strategię. Warto próbować.
Akceptacja
Zaakceptować ból i wynikające z niego ograniczenia jest naprawdę ciężko. Nie podam Ci tutaj sposobu jak to zrobić, bo nie wiem jak bardzo cierpisz. Tak naprawdę, pomimo prób ustalania tego przez innych, wiemy to tylko my sami. Dla mnie jednak zaakceptować nie oznacza godzić się z tym. Akceptując aktualny stan rzeczy, możesz zacząć działać bo wiesz, że faktycznie problem istnieje. Ale nie godzisz się na to, dlatego właśnie szukasz rozwiązania. Trochę zakręcone, choć naprawdę się sprawdza. Oczywiście istnieje związek pomiędzy odczuwanym bólem a stopniem akceptacji. Im gorzej się czujesz, tym mniej akceptujesz. Dlatego w momencie mocnego bólu nie zastanawiam się nad tą kwestią, aby niepotrzebnie nie budować jeszcze dodatkowego lęku.
Jak sobie pomóc?
No cóż tu mogę napisać. Jeszcze nie znalazłam jednej recepty. Ale obserwacje, próby, błędy, porażki i małe zwycięstwa wskazały mi kilka aspektów, nad którymi warto było popracować.
- Wysypiaj się/odpoczywaj
Oczywiście mówię o czasie, kiedy jest to możliwe. Bo gdy ból dokucza, sen jest dziurawy. Ale jeśli trafi się dzień, kiedy czujesz się ok, to nie rezygnuj dobrowolnie ze snu i odpoczynku. Naprawdę obciążony organizm potrzebuje czasu na regenerację. Już kiedyś o tym pisałam. I jako śpioch będę przypominać.
- Dbaj o żołądek
Tak tak, ten kto zjadł całą aptekę leków przeciwbólowych wie, jak to czasem odbija się na naszym żołądku. Jeden ból wystarczy.
- Miej choć jedną pasję/hobby
Z powodu bólu często część zainteresowań odchodzi na bok. Ale jeśli jest coś co możesz i lubisz robić, rób to. Zyskasz trochę radości i satysfakcji, a budowanie takich zasobów chroni psychikę.
- Dbaj o relacje
Temat rzeka. Każdy raczej czuje, nad czym musi w tej kwestii popracować.
- Myśl o sobie dobrze
O jakie to ważne, aby ból nie odebrał Ci poczucia wartości. Pamiętaj! Jesteś wartościowy!
Parę faktów
Poniżej w liczbach przeczytasz parę informacji, które mnie nawet trochę zszokowały. Nie zdawałam sobie sprawy, że istnieje aż tak poważny problem. A on jest, tylko mało się o tym mówi.
- W 17 krajach przeprowadzono badania przekrojowe według których: od 20 do 45 % chorych z przewlekłymi bólami kręgosłupa posiada objawy depresyjne, a 25 % objawy niepokoju.
- Inne badania pokazują, że wśród osób chorujących na depresję aż 75-80 % osób doświadcza bólu głowy, pleców czy brzucha, a nawet 92 % przynajmniej jednego objawu bólu.
- Około 50 % osób z przewlekłym bólem doświadcza depresji.
- Chorzy z przynajmniej dwoma rodzajami bólu 6-krotnie częściej borykają się z depresją.
Jeśli cierpisz z powodu bólu przewlekłego, to trzymam za Ciebie kciuki. Jeśli nie, ale znasz kogoś podobnego, to bądź wyrozumiały. Obserwujmy siebie wzajemnie. Powodzenia!
Ania.
Bibliografia:
Ozga D., Wojtaszek M., Gutysz-Wojnicka A., Bester M., Mach-Lichota E. Akceptacja choroby przez pacjentów leczonych w poradni leczenia bólu. Przedsiębiorczość i Zarządzanie. Wyd. SAN. Tom XV, zeszyt 12, s. 19-29.
Kułak W., Kondzior D. Dyskopatia kręgosłupa odcinka lędźwiowo- krzyżowego w korelacji z natężeniem bólu, depresją i akceptacją choroby. Probl. Hig. Epidemiol. 2010 91 (1). s. 153-157.
Turkiewicz- Maligranda A., Rymaszewska J. Lęk i depresja a odczuwalny ból u osób z choroba dyskową odcinka krzyżowo- lędźwiowego charakteryzujących się różnym style przywiązania. Piel. Zdr. Publ. 2012,2(4) s. 277-286.
Wasilewski D., Wojnar M., Chatizow J. Depresja a ból: ogólnopolskie badanie epidemiologiczne. Psychiatria Polska. 2010,3. s.435-445.