Ostatnio natknęłam się na artykuł o leczeniu bólu na tle historycznym. Bez wątpienia ludzkość od wieków szuka panaceum na ten problem. Obecnie medycyna zna sposoby na redukcję cierpienia, choć nie zawsze są one skuteczne. Myślę, że dziś raczej większość z nas traktuje ból jako sygnał wysyłany przez organizm, o czym już pisałam.  Ból przecież towarzyszy człowiekowi od narodzin aż do śmierci. Ciekawe jednak, jak interpretowali i leczyli go ludzie, którzy tak ogromnej wiedzy medycznej nie posiadali. I kto tak naprawdę leczył tę dolegliwość? Wydaje mi się, że niektóre z opisanych poniżej wierzeń/prawd sprawdzają się i w naszych czasach. No to hop! Lecimy w przeszłość!

Bo kara być musi

No to co ten ból oznacza? Samo słowo z łaciny oznacza poena. Poena czyli….kara. Czy nie jest to jeszcze obecnie spotykane myślenie? Ja w zasadzie nawet nie tak rzadko zderzam się ze stwierdzeniem, że ból to kara. Jednak taki schemat myślowy to głównie domena seniorów. Prawdopodobnie wynika to z błędnych interpretacji wierzeń religijnych. Trzeba te mity obalać. Pisząc o tym na myśl przychodzi mi jedna sytuacja. Jakiś dłuższy czas temu, pewna osoba, która była dość poważnie chora, opowiedziała mi historię. Usłyszała bowiem od kogoś, że chyba jest złym człowiekiem, jeśli teraz ma tyle schorzeń. Stwierdzenie miażdżące. Dlatego proszę Cię, jeśli gdziekolwiek taki mit słyszysz, dementuj go natychmiast!

Zatykaj nos i uszy

Nieprzyjemne doświadczenie często traktowano jako karę zesłaną przez bóstwa. Stąd lekarze-kapłani wznosili świątynie ku czci bogów, wypraszając uwolnienie od cierpienia. Takie praktyki stosowano w starożytności. Szamani wykorzystywali również amulety, rytuały i ofiary, wierząc w ich cudowną moc. Egipcjanie uznawali, że to prawdopodobnie duchy zmarłych, wchodząc w nocy przez nos lub uszy w ciało, są przyczyną bólu. Zalecona wówczas wymioty, kichanie czy pocenie się, aby niechcianych gości przepędzić. Literatura wspomina też o trepanacji czaszki, jako metodzie na stworzenie drogi ujścia dla złych duchów zamieszkujących głowę. Wówczas ból miał ustąpić. Znana była także „rurka bólu” czyli narzędzie, którym szaman wysysał demony. Następnie przenosił je na martwe przedmioty. Niewątpliwie każdy ze sposobów był powtarzany, gdyż przynosił jakieś efekty.

Wielokrotnie winę za dolegliwości bólowe przypisywano złym duchom.

Piwo, jałowiec i pszenica

Człowiek pierwotny swe poszukiwania sposobu na ból, rozpoczął od obserwacji  zwierząt. W ten sposób mógł wyciągnąć wnioski,  jaka roślina jest trująca, a jaka usypia. Dlatego nietrudno się domyślić, że ziołolecznictwo było istotnym elementem leczenia bólu. Mieszkańcy Egiptu stosowali wiele roślin, m.in. salix alba czy mandragora officinalis.  Pierwsza z nich to wierzba biała. W zielarstwie stosowana jest do dziś kora wierzby, mająca działanie przeciwbólowe, przeciwzapalne i ściągające. Mandragora zaś to niemal zapomniana roślina. I dobrze, gdyż posiada działanie toksyczne. W jaki sposób używano jej dawniej i ilu pacjentów przeżyło? To już inna sprawa. Szeroko stosowano także mak, ale również dzbanecznik (roślina owadożerna) i czarny lulek (również dość toksyczny).  Egipcjanie zalecali także spożywanie mieszanki piwa, jałowca i pszenicy w ciągu 4 dni, jako skutecznego środka uśmierzającego cierpienie.  Jednak niekwestionowanym królem roślin o działaniu przeciwbólowym był mak.

Zioła posiadały szerokie zastosowanie w leczeniu bólu.

Przeciwbólowa ryba

W starożytności chętnie wykorzystywano w leczeniu bólu naturalne źródła energii elektrycznej. Dlatego zwrócono uwagę na niektóre ryby. Węgorz, drętwa i zębacz traktowane były jako małe agregaty prądotwórcze. Ich działanie wykorzystywano w leczeniu bólu głowy i podagry (dny moczanowej). Takie praktyki stosowali także Rzymianie i Grecy. Co ciekawe poziom częstotliwości oraz napięcia elektrycznego  wytwarzanego przez te zwierzęta, jest taki sam, co to wykorzystane podczas użytkowania przezskórnego stymulatora nerwów.

Obserwacje zwierząt dostarczały człowiekowi wiele cennych informacji.

Yang i yin

Według medycyny chińskiej człowiek posiada dwie energie, które powinny się równoważyć. Brak lub nadmiar którejś z nich, prowadzi bowiem do powstania chorób. Każdy objaw Chińczycy leczyli poprzez nakłuwanie skóry igłami. Wierzyli, że wtedy obie siły ulegają zrównoważeniu, a dolegliwości ustępują. Oczywiście stosowali także akupunkturę, która cieszy się ogromnym zainteresowaniem do dzisiaj.  Także w Chinach wykorzystywano zioła (wierzba i żeń-szeń).

Ciekawostki

Przedstawię Ci kilka moim zdaniem ciekawych informacji, które zapadły mi w pamięci czasie przygotowywania wpisu. Są zbyt krótkie aby je opisywać, ale warto o nich wspomnieć.

  • W 1805 roku z opium wyodrębniono morfinę, a w 1893 roku „wynaleziono” paracetamol.
  • Kora wierzby jest źródłem składnika aktywnego aspiryny.
  • Bóle kręgosłupa leczono upustami krwi.
  • W średniowieczu ból nie był już tylko karą za grzechy, ale i pokutą.
  • Ból zęba uśmierzano spożyciem alkoholu, haszyszu lub maku w dużych ilościach.
  • W czasie prostych zabiegów chirurgicznych podawano na gąbce do ust środki znieczulające, głównie usypiające, lub skracano czas zabiegu, aby skrócić cierpienie chorego.
  • Czasem u pacjentów wywoływano omdlenia, poprzez spuszczanie krwi z żył łokciowych. Można było wówczas wykonywać zabiegi chirurgiczne.
  • Średniowieczną metodą na ból były także wlewy doodbytnicze.

Jak widzisz te wszystkie informacje w sumie nie są tak bardzo nam obce. Ziołolecznictwo obecnie przeżywa swój renesans. To samo dotyczy akupunktury czy akupresury. O leczeniu farmakologicznym już nie wspominając. Każdy niepokojący ból warto jednak skonsultować z lekarzem i nie przedłużać sobie cierpienia. Dobrze, że nie musimy zatykać nos, uszu czy robić dziur w głowie aby pokonać ból 😀 :-D. Ciekawe, co przyniesie przyszłość.

Ania.

 

Bibliografia:

Giermazik W. Historia zwalczania bólu przez człowieka. Farm. Pol. 2014. 70(1) s. 18-30.

Hilgier M. Historia i leczenie bólu przewlekłego. Nowa Medycyna 2/2001.

Stachowiak A. Leczenie bólu w ujęciu historycznym. Farmacja Współczesna 2020/13. s.35-41.